Pierwszy miesiąc noworodka to przede wszystkim czas, w którym ta mała istota przyzwyczaja się do otaczającego ją świata
Są to również drastyczne (ale i piękne) zmiany w życiu matki i ojca. Dorośli muszą nauczyć się czego oczekuje od nich dziecko, jak się z nim porozumiewać (choć to dla niektórych jest wyjątkowo trudne – ponieważ noworodek żyje według określonego rytmu: jedzenie, spanie, wydalanie. Jednak już jako tak mały człowiek, chce się „dogadać” z otaczającym go światem, który – tak na marginesie – jest dla niego zupełnie nowy, tak jak jego reakcje, do których również musi się przyzwyczaić.
Pierwszy miesiąc noworodka to ciągłe zmiany
Noworodek uczy się jak jeść, jak się załatwiać, jak oddychać, jak domagać się uwagi. Dlatego też bardzo często je, dlatego bardzo często śpi, bardzo dużo płacze. Dorośli muszą zrozumieć, że jego pojawienie się na świecie, jest dla niego dużo większym szokiem niż dla nich. Dotąd miał wokół siebie komfortowe środowisko, temperaturę około 37 stopni Celsjusza, teraz nagle zaczyna odczuwać zimno, zaczyna być głodny (co wcześniej zostawało zaspokajane automatycznie, a teraz musi prosić o jedzenie). Noworodek nagle zauważa, że nie ma wokół siebie miękkiej powłoki, że te szorstkie i nieprzyjemne dla niego również istnieją. Ponadto czuje brak obecności matki, wcześniej tak bliskiej mu osoby – dlatego też tak pragnie jej bliskości, domaga się zainteresowania i uwagi.
Nie będzie to kłamstwem, jeśli powiemy, że czynności – do których ogranicza się życie malucha – jest niewiele
Głównie śpi – średnio 16 godzin na dobę. Nie rozróżnia jeszcze różnicy między dniem a nocą, na to potrzeba kilku miesięcy. Je – bardzo często – ponieważ jego żołądek jest tak mały, że niewiele pokarmu potrafi zmieścić, szybko go trawi i znów odczuwa dyskomfort głodu. Załatwia się – bo choć szybkie ma on procesy trawienne, to jednak jeszcze niedojrzałe, jego organizm musi się powoli uczyć. Płacze – a to dlatego właśnie, że wszystko wokół niego jest nowe, doświadczenia, którym zostaje poddany często go męczą i zadziwiają do tego stopnia, że nie jest sobie w stanie poradzić z nimi w inny sposób.