Aktywnie żyjąc i chcąc, aby wysiłek przebiegał na odpowiednim poziomie, potrzebujemy dużo żelaza. W ten sposób tlen znacznie efektywniej jest dostarczany do wszystkich komórek. Warto dodać też, że za sprawą wysiłku wzrasta zapotrzebowanie na tlen. Jednocześnie żelazo jest wydalane z moczem i potem. Tym samym jest duże ryzyko, że osoby aktywne ruchowo cierpieć mogą z powodu ubytku tego pierwiastka. Warto więc przyjrzeć się temu zagadnieniu nieco uważniej.
Niedobór żelaza a bóle mięśni i inne problemy związane z jego brakiem
Musimy mieć świadomość, że żelazo zalicza się do mikroelementów, jakie są odpowiedzialne z transport tlenu przez hemoglobinę. Hemoglobina to nic innego jak białko znajdujące się w erytrocytach. Do tego do spółki z magnezem pierwiastek ten ma niemały wpływ na optymalizację procesów związanych z optymalizacją pracy układu pokarmowego. Do tego trzeba też pamiętać, że jest on ważny dla układu immunologicznego, gdyż sprzyja detoksykacji i eliminuje patogeny, które występują w wątrobie. Braki żelaza w organizmie w finalnym rezultacie mogą przyczynić się do anemii. Jest to nic innego jak niedokrwistość.
Jakie są objawy tej przypadłości?
W początkowej fazie możemy tego nawet nie dostrzec, bo symptomy są niepozorne. Początkowo możemy czuć się zmęczeni. Tym samym zależność niedobór żelaza a bóle mięśni jest zauważalny, lecz uznajemy za jego przyczynę inne czynniki. Warto jednak wsłuchać się w swoje ciało i zaobserwować, czy zmęczenie dopada nas tylko po treningach, czy też i w innych sytuacjach. Może to być bowiem pierwszy sygnał, że jest coś nie tak.
Inne objawy niedoboru żelaza to:
- spadek odporności,
- nerwowość,
- apatia,
- zawroty i bóle głowy,
- zaparcia,
- trudności z oddychaniem,
- niedotlenienie mięśnia sercowego,
- pieczenie w jamie ustnej i przełyku.
Jak walczyć z niedoborami żelaza?
Chcąc mieć wyrównany poziom żelaza w organizmie, trzeba odpowiednio dostarczać go wraz z pożywieniem. To najlepsza forma pochodzenia tego pierwiastka. Występuje on w dwóch odmianach hemowej i niehemowej. Ta pierwsza ma swoje źródło w produktach pochodzenia zwierzęcego i jej wchłanialność sięga 20%. W przypadku drugiej odmiany, która jak łatwo się domyślić jest pochodzenia roślinnego, jest znacznie mniej wchłanialna, bo tylko na poziomie 5%.